Kamienica Polska 2(2) – (1)1 Polonia Poraj
W środowe popołudnie kibice zgromadzeni w Kamienicy Polskiej byli świadkami najważniejszego chyba spotkania wiosennej rundy spotkań. Naprzeciw siebie stanęły bowiem drużyny, które zajmowały przecież dwa czołowe miejsca w grupie i nie bez powodu miały aspiracje do wywalczenia promocji ligowej. (……)
Mecz rozpoczął się od fatalnego w skutkach dla Polonii zagrania, a tak właściwie to od fatalnej w skutkach decyzji podjętej przez sędziów. Już po 1 minucie gry dochodzi do zagrania z głębi pola i na pozycji spalonej pozostaje zawodnik gospodarzy próbujący wrócić za wychodzącymi obrońcami. Spalony napastnik zawraca i w starcio o piłkę zostaje przewrócony przez próbującego wybić piłkę bramkarza. Skutek – czerwona kartka dla golkipera i rzut wolny (nieskutecznie wykonany). Taki bieg sprawy dekoncentruje chwilowo poczynania Polonistów, ale już po kilku minutach gra wyrównuje się i co dziwne to goście coraz częściej stają przed szansą otwarcia wyniku. Odważne ataki w osłabieniu opłacały się i w 15 min. w zamieszaniu pod bramką najwięcej przytomności zachowuję Tomek Skibicki z bliskiej odległości pokonując bramkarza gospodarzy. Konsternacja wśród kibiców, ale też coraz większa determinacja w drużynie z Kamienicy, która bezskutecznie próbuje doprowadzić do wyrównania. Bezskutecznie do 25 min., kiedy to dokładnie dośrodkowanej z rzutu wolnego piłki nie zdołali wybić obrońcy Poloni a formalności dopełnił nabiegający defensor gospodarzy. Wyrównana gra toczyła się już prawie do końca pierwszej części meczu i kiedy wszyscy myśleli że drużyny zejdą na przerwę z remisem padła druga bramka dla Kamienicy Polskiej. I tym razem piłka wrzucona z prawej strony na jedenasty metr trafiła na głowę piłkarza gospodarzy, który precyzyjnym strzałem umieścił ją w siatce. Po przerwie trwała już ofensywa gości przerywana szybkimi atakami Kamieniczan. Długo by można opisywać sytuacje, które mogły mieć duży wpływ na zmianę wyniku w tym spotkaniu, ale mimo ambitnej gry osłabionych Polonistów rezultat nie zmieniał się. To co wydarzyło się na minutę przed końcem spotkania udowadnia tylko słuszność powiedzenia, że "gospodarzom nawet ściany sprzyjają", tyle tylko że tym razem wyjątkowo sprzyjali im również sędziowie. W feralnej dla ostatecznego wyniku spotkania minucie w pole karne Kamienicy wbiegł rozpędzony Janusz Pawlik, wypuścił sobie piłkę a po chwili został staranowany przez obrońcę którego celem bynajmniej nie było jej wybicie. Sędzia nie chcąc psuć chumoru przed zejściem do szatni nie podyktował jedenastki a na potwierdzenie całkowitej swojej bezmyślności ukarał Polonistę drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartką. Końcowy komentarz tego spotkania nasuwa się sam więc nie podejmujemy się żadnych podsumowań.