We łzach, chłodzie i przelotnie padającym deszczu, w środę 24 października pożegnaliśmy Wojciecha Stacherę, zmarłego w niedzielę współzałożyciela LKS „Polonii” Poraj i legendę porajskiego sportu.
Rodzina, przedstawiciele władz samorządowych województwa, powiatu i gmin ościennych, zarząd, zawodnicy, kadra trenerska i sympatycy, pożegnali zmarłego w niedzielę Wojciecha Stacherę, współzałożyciela Ludowego Klubu Sportowego „Polonia” Poraj, Członka Zarządu Klubu, legendę porajskiego sportu. Setki osób uczestniczyły w ostatnim pożegnaniu. Zmarły był tatą wójta Łukasza Stachery. „Był całym sercem oddany sprawom naszego klubu, człowiekiem o nieskalanej szlachetności i wielkiej dobroci. Będzie go nam bardzo brakowało” – mówi prezes LKS „Polonia” Poraj Michał Grzybowski. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w domu zmarłego w Poraju, gdzie odbyło się pierwsze pożegnanie naszego starszego klubowego kolegi, który zmarł 21 października. Miał 59 lat. Przegrał walkę z chorobą nowotworową. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w kościele parafialnym Najświętszego Serca Pana Jezusa w Poraju, gdzie odbyła się msza św. koncelebrowana przez księży porajskiego dekanatu. Przy trumnie żegnali Wojciecha Stacherę niemal wszyscy zawodnicy klubu i kibice. Byli też przedstawiciele władz samorządowych szczebla wojewódzkiego, pwiatowego i niemal wszyscy burmistrzowie, wójtowie wszystkich sąsiednich gmin, niemal wszyscy pracownicy Urzędu Gminy Poraj i instytucji gminnych, radni, koła gospodyń wiejskich, strażacy. Uroczystości pogrzebowe uświetniła Orkiestra Dęta z Choronia. „Jeszcze niedawno był wśród nas. Niemal do ostatnich chwil, do ostatniego tchnienia służył cenną radą, wsparciem, krytyką. Dziś pozostała wielka pustka, zbyt wielka żeby wyrazić ją w słowach” – podkreśla Andrzej Pawłowski, trener koordynator. Dalsza część uroczystości odbyła się na Cmentarzu Parafialnym w Poraju. „Zgromadził nas wokół siebie Wojciech Stachera, obywatel Gminy Poraj, obywatel wyjątkowy, niezwykle cenny dla naszej gminy, dla sportu w naszej gminie. Tu się urodził, wychował, tu spędził swoje najlepsze lata. To był człowiek o ujmującej osobowości”. – mówi Andrzej Kozłowski, sekretarz LKS i kierownik referatu promocji Urzędu Gminy. Jak mówi Marcin Jabłoński, skarbnik Klubu: „W Osobie Zmarłego tracimy niezwykle oddanego i wiernego Przyjaciela, znawcę i eksperta piłki nożnej. Nigdy już nie usłyszymy Jego charakterystycznego dopingu „Polonii”, tworzącego w trakcie piłkarskich spotkań, niezapomniany koloryt sportowego widowiska. Odszedł od nas tak nagle, pozostawiając smutek i wielki żal. W sercach naszych trwać będzie na zawsze”. Zawsze miał wokół siebie kochających i bezwzględnie oddanych bliskich. Wspaniałą żonę Annę, dzieci Karolinę i Łukasza z rodzinami, brata. Zawsze był pogodny, uśmiechnięty. Kochać Go było łatwo, zapomnieć – niemożliwe. Nie ma Go wśród nas, lecz jest i pozostanie w jasnym świecie. Jest coś, co opiera się mrokom – pamięć, a ona nie umiera. Pamięć o naszym Przyjacielu – Wojciechu nigdy nie umrze. Żegnając przyjaciela, nie płacz, ponieważ jego śmierć ukaże ci to, co w nim najpiękniejsze.