III liga kobiet

KKS Zabrze II – LKS Polonia Poraj

KKS Zabrze II – LKS Polonia Poraj 0-1

Tkacz

 

Na kolejną ligową potyczkę Polonia musiała udać się do Zabrza na mecz z KKS-em, co wcale nie było łatwym zadaniem. Okazuje się, że z założenia niezawodne przedmioty, stworzone w jakimś konkretnym celu, w tym przypadku nawigacja, której jedynym zadaniem jest wskazywanie drogi pojazdom do wyznaczonego celu – potrafią płatać figle. I tak dzięki niej pozwiedzaliśmy sobie trochę Śląska. Być może wycieczka nie byłaby taka zła, tylko, że miała miejsce w niepożądanym czasie, bo w chwili w której nie mieliśmy pojęcia gdzie jesteśmy i jak daleka jeszcze podróż przed nami, dziewczęta powinny właśnie wychodzić na rozgrzewkę. Oznaczało to tylko jedno – pośpiech. Po poinformowaniu przeciwnika o zaistniałej sytuacji i wysłuchaniu zapewnień z ich strony, że mecz bez żadnych przeszkód odbędzie się tych kilka minut później, autobus zamienił się w szatnię. Na szczęście dotarliśmy tam gdzie trzeba i to wcale nie tak dramatycznie późno, choć trener, który na wszystkie przedmeczowe czynności lubi mieć spory zapas czasowy był innego zdania. Ale cóż poradzić. Drużyna gospodarzy okazała się niezwykle wyrozumiała i bez żadnych złośliwości i narzekań wyczekiwała wspólnie z sędziami naszego przyjazdu. Starczyło czasu na w miarę normalną rozgrzewkę i nawet krótką rozmowę z zawodniczkami. Jeden okrzyk, drugi okrzyk, gwizdek i zaczęło się. Priorytetem jak co mecz była koncentracja i skupienie w pierwszych minutach i faktycznie były one widoczne na twarzach dziewcząt. I nagle wydarzyło się coś co jeszcze nigdy nie miało miejsca w rozgrywkach ligowych w wykonaniu żeńskiej Polonii. W 2 minucie wpadła bramka!!! I to wbiły ją Porajanki, a konkretnie Patrycja Tkacz, która po raz kolejny popisała się świetnym dryblingiem i prowadzeniem piłki. Owszem do tego meczu, czego dobitnym przykładem było choćby spotkanie ze Skoczowem, nasze Panie były w stanie wypracować sobie wiele niemal stuprocentowych sytuacji bramkowych, jednak nie potrafiły ich wykorzystać. A tu wszystko ułożyło się doskonale i po naszej myśli. Lepszego początku nie można było sobie wymarzyć. Wspaniale! Dziewczyny nareszcie zrobiły to co powinny, czyli pokazały przeciwnikowi, że łatwo nie będzie. Zabrzanki były chyba trochę zaskoczone, ale podjęły wyzwanie i walczyły o wyrównanie, które było niezwykle trudnym celem do zrealizowania, bo porajska obrona w tym meczu była szczelna jak nigdy dotąd, a w każdej formacji dziewczyny zagrały mądrze, bez paniki i niepotrzebnych strat. Gospodynie właściwie nie zagroziły bramce strzeżonej przez Kingę Figułę, za to Polonistki okazji do podwyższenia rezultatu w pierwszej połowie miały jeszcze kilka, przynajmniej dwie, trzy, jednak schodząc po 40 minutach do szatni musiały zadowolić się „tylko” jednobramkowym prowadzeniem. W drugiej połowie mecz nieco bardziej się wyrównał. Przeciwniczki stawiały większy opór, a nam przytrafiały się niedokładne zagrania, przez co ciężej było przedostać się w zabrzańskie pole karne. Pod koniec spotkania dziewczęta pozwoliły sobie na chwile rozluźnienia, przez co zrobiło się bardzo nerwowo i gdyby nie świetna interwencja wspomnianej wcześniej Kingi Figuły aż strach pomyśleć jakby zakończył się ten mecz… a tak z wygranej cieszyła się drużyna z Poraja. Szkoda jedynie tych zmarnowanych zwłaszcza w pierwszej połowie okazji do strzelenia bramki, bo przy wyższym prowadzeniu nie było by tej nerwówki w ostatnich minutach gry. Ale było, minęło, a ostatecznie trzy punkty wędrują na konto Polonii Poraj. Gratulacje!

Skład: Figuła, Sroślak (Barczyk), Kowalska, Lipińska, Kotynia, Rykała, Słaboń (Bętkowska), Morel, Grządziel (Kot), Tkacz, Górniak

Szafranek, Salamońska

alt